Japońskie wydanie SLC 806 Threshold Records rok 1971.
Siódmy album studyjny zespołu. Album osiągnął nr 1 na brytyjskiej liście przebojów a w Stanach okupował 3 tygodnie 2-gą pozycję.
LISTA UTWORÓW:
Strona I
1. "Procession" (Graeme Edge, Justin Hayward, John Lodge, Mike Pinder, Ray Thomas) – 4:40 (lead singers: Justin Hayward, John Lodge, Graeme Edge, Mike Pinder, Ray Thomas)
2. "The Story in Your Eyes" (Hayward) – 2:57 (lead singer: Justin Hayward)
3. "Our Guessing Game" (Thomas) – 3:34 (lead singer: Ray Thomas)
4. "Emily's Song" (Lodge) – 3:41 (lead singer: John Lodge)
5. "After You Came" (Edge) – 4:37 (lead singers: Ray Thomas, Mike Pinder, John Lodge, Justin Hayward)
Strona II
1. "One More Time to Live" (Lodge) – 5:41 (lead singer: John Lodge)
2. "Nice to Be Here" (Thomas) – 4:24 (lead singer: Ray Thomas)
3. "You Can Never Go Home" (Hayward) – 4:14 (lead singer: Justin Hayward)
4. "My Song" (Pinder) – 6:20 (lead singer: Mike Pinder)
Wykonawcy:
Justin Hayward - wokal, gitara akustyczna, gitara elektryczna, sitar
John Lodge - wokal, gitara basowa, wiolonczela
Ray Thomas - wokal, flet, tamburyn, obój, dęte drewniane, harmonijka
Graeme krawędzi - elektryczne i akustyczne bębny, instrumenty perkusyjne
Mike Pinder - wokal, mellotron, klawesyn, organy Hammonda, fortepian, instrumenty klawiszowe, Syntezator Mooga
Osobiste wrażenia z przesłuchania płyty:
Brzmienie nie dzisiejsze, ale kto powiedział, że dzisiejsze brzmienie jest dobre? Niektóre fragmenty brzmią jak The Beatles i gdy już się do tego przyzwyczajamy, nagle pojawia się jakaś monumentalność. Chóry i teatralna wręcz aranżacja różnych dźwięków. Sam początek płyty jest bardzo intrygujący, dokładnie tak samo mogłaby zaczynać się jakaś płyta Pink Floyd. A potem nagle ballada jak z The Beatles. Wszystko brzmi jak muzyka filmowa bez filmu. Film chyba musimy znaleźć sobie własny w wyobraźni. Nie wiem do końca czy mi się to podoba czy nie. Podobne dylematy miałem przy Fleetwood Mac, coś jest w tej muzyce ale pojęcia nie mam co. Trochę brzmi staro i czy te nagłe przeróżne dźwięki „od czapy” do czegoś pasują? Dużo tu, powiedziałbym nieporozumień, przecinania się sprzeczności, wszystko podszyte bardzo melodycznymi balladami. Ciężko to rozgryźć. Myślę, że każdy po wysłuchaniu będzie miał własne przemyślenia, bo nie da się słuchać tego albumu z wyłączonym myśleniem. Teatralność jest niewątpliwym plusem tej muzyki, nie pozwala się znudzić słuchaczowi. Coś się dzieje, jest tu jakaś opowieść, nie jest to muzyka do kotleta, niesie z sobą jakąś nieopisana tajemnicę. Brakuje mi tego w dzisiejszych płytach, które są tylko składankami starannie wypieszczonych, wpadających w ucho hitów. Stare płyty to opowiadania o czymś. Słucha się ich podobnie jak się czyta książkę, od deski do deski. Najbardziej podoba mi się ostatni kawałek „My Song „ ale podobno największym hitem był w swoim czasie "The Story in Your Eyes". Osiągnięcia albumu na listach przebojów zaskoczyły mnie, aż tak wysoko bym go nie ocenił, ale to tylko moje osobiste wrażenia, które być może zmienią się po większej ilości przesłuchań. Płyta w stanie bardzo dobrym, okładka jeden róg pognieciony, ale ogólnie świetny stan.
PŁYTA: NM, (NEAR MINT)
BLISKA IDEAŁOWI, BYŁA ODTWARZANA, ALE Z NAJWIĘKSZĄ DBAŁOŚCIĄ. MOŻE SIĘ POJAWIĆ ODCISK PALCA LUB "PAPIERÓWKA" BEZ WPŁYWU NA ODTWARZANIE.
OKŁADKA: NM, (NEAR MINT)
W STANIE BLISKIM IDEAŁOWI, WYJĘTA Z FOLI LECZ BEZ WIĘKSZYCH ŚLADÓW UŻYTKOWANIA. MOGĄ POJAWIĆ SIĘ MINIMALNE OTARCIA LUB ZAGIĘCIA NAROŻNIKÓW DO 5mm.
Zdjęcia real.